niedziela

spadając, patrzeć w gwiazdy

no więc w tym samym czasie, kiedy przebywam w raju, gdzieś na dole (tam nie bywam) dokonują się morderstwa. poszłam szukać życia, a inni umierali; wszystko, zawsze i wszędzie, jest tylko kwestią nastawienia i interpretacji, a ten sam wiersz można wyrecytować na wesoło i na smutno. moja maska jest jednocześnie wesoła i smutna. czy w takim razie jest w ogóle maską? 

po prostu wydaje mi się, że nie trzeba mnie zabijać. ani na to nie zasłużyłam, ani o to nie prosiłam; myślę też, że kiedy składasz się komuś w ofierze, krzywdzisz go bardziej, bo śmierć zabiera właśnie tych, którzy pragną jej dla innych. to zawsze zły projekt tożsamościowy - ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. ludzie nie wiedzą o wielu rzeczach i jakoś żyją. czy tam umierają. ich sprawa, właściwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz